Picture
Głośno krzyczące dziewczyny dziwnym trafem zawsze odpowiadały moim gustom... Mam na myśli oczywiście dziewczyny krzyczące w muzyce, gdyż tylko ten rodzaj agresywnej artykulacji głosowej w przypadku kobiety mi się podoba. W myśl powyższego dziś zajmiemy się debiutanckim albumem kanadyjskiej grupy metalcore'owej The Agonist, który to album nosi tytuł "Once Only Imagined" i został wydany nakładem wytwórni Century Media (specjalną edycję w Japonii wydała natomiast Spiritual Beast).

Największym atutem wspomnianej grupy jest osoba wokalistki, która zwie się Alissa White-Gluz. Wszystkie samce heteroseksualnej orientacji bez wątpienia się ze mną zgodzą, a żeby rozwiać wszelkie wątpliwości w tym zakresie zamieszczam jej fotkę poniżej (znalezione w Google):

Co do umiejętności wokalnych pani, której zdjęcie znajduje się powyżej, wypada dodać, że również w tym zakresie jest dobrze, albowiem tak "przekonującego" oraz potężnego damskiego growlu dawno nie słyszałem. Aż się nie chce wierzyć, że tak ładna dziewczyna potrafi wykrzykiwać zwrotki z takim powerem - pod tym względem nie mogę jednak uniknąć skojarzenia z mimo wszystko nieco lepszą Candace Kucsulain, wokalistką Walls of Jericho. Trochę mniej podobają mi się lżejsze, śpiewane wokale w wykonaniu Alissy. Tym razem kojarzą mi się one z Evanescence, a to już na pewno nie działa na korzyść grupy The Agonist. W każdym razie w sferze wokalnej dużo się tu dzieje i mimo że czepiłem się śpiewanych wokali, to muszę oddać sprawiedliwość, że jako całość jestem z głosu wokalistki zespołu zadowolony. Ponadto w kilku kawałkach wokalnie udziela się również basista grupy, Chris Kells, który w satysfakcjonujący sposób wspiera swoją koleżankę.

Ktoś kiedyś powiedział, że jak słyszałeś jeden dobry album w stylu metalcore, to tak samo, jakbyś słyszał je wszystkie. Zupełnie się z tym nie zgadzam, gdyż wiele grup grających metalcore ma swój własny, rozpoznawalny styl, w związku z czym ciężko jest owe grupy posądzać o brak innowacyjności. W przypadku zespołu The Agonist mamy jednak do czynienia z typowymi patentami właściwymi opisywanemu gatunkowi. Poszczególne partie instrumentów zagrane są co najmniej poprawnie, jednak brakuje tu pewnego czynnika zaskoczenia i nieco większej dozy kreatywności. Żeby nie było - albumu słucha się fajnie od początku do końca, jednak ponad przeciętność wybija się tu jedynie uroda wokalistki. Co więcej, niniejszy album został nagrany bez udziału stałego perkusisty, aczkolwiek fakt ten nie wpłynął w żadnym stopniu na spójność materiału.

Miłośnicy "prawdziwego metalu" stwierdzą zapewne, że twórczość The Agonist to herezja lub w najlepszym wypadku pop music... Coś w tym może i jest na rzeczy, gdyż podobno Alissa White-Gluz brała udział w kanadyjskiej edycji "Idola" (nie potwierdziłem jednakże póki co tej plotki). Ciężko mi się do przytoczonego zarzutu ustosunkować, gdyż nie podzielam takiego hermetycznego punktu widzenia na muzykę. Zresztą ci, którzy zarzucają nielubianym przez siebie zespołom skomercjalizowanie się, sami często słuchają muzyki typowo komercyjnej, że wspomnę tylko o Metallice i Iron Maiden (oczywiście twórczości zespołu The Agonist nijak nie można porównać do wspomnianej Metalliki chociażby). Mnie akurat wrzeszczące laski na tle mocnej gitarowej muzyki do siebie przekonują...


Link do pliku torrent, umożliwiającego pobranie albumu za pośrednictwem programu-klienta torrrent [320 kbps, 101 MB]:
http://torrage.com/torrent/5F53D71B82DEF751A848459F879CABC2E42DC79B.torrent